|
47464. | Polska to na pewno jedyne takie państwo na świecie, gdzie opozycja miała... sfałszować wybory.
Opozycja, która w znaczeniu formalnym, organizacyjnym nie ma wpływu na nic - zwłaszcza w państwie rządzonym przez Herr Tuska i sfory zdziczałych pałkarzy jak "Wściekli Razem".
Opozycja, której rządzący hipokryci z gębami pełnymi słów o demokracji odmówili największemu klubowi sejmowemu dosłownie wszystkiego, nie tylko udziału przedstawiciela w prezydium sejmu, ale nawet w organach statutowych komisji sejmowych.
Opozycja, którą rządząca klika antypolskich skurwieli wyrugowała z wszelkich instytucji publicznych.
Opozycja, która została pozbawiona równego finansowania z budżetu.
Europoseł Jacek Saryusz-Wolski:
W raporcie pt. „Naruszenia zasad demokratycznego państwa prawa i rządów prawa przez rząd Donalda Tuska po 13 grudnia 2023 roku” władze pod przywództwem premiera Donalda Tuska podjęły „liczne bezprawne działania mające na celu wyeliminowanie poglądów opozycji ze sfery publicznej”, systematycznie naruszając fundamenty demokratycznego państwa prawa. Dokument zawiera szczegółową analizę kontrowersyjnych decyzji podjętych w ciągu pierwszych 18 miesięcy kadencji obecnego rządu.”
Ale czego jeszcze nie rozumiecie...?
Pokolenie "dzieci Facebooka" łyknie wszystko. |
|
| anty-bolszewik |
| Iława, Środa 11-06-2025 |
|
47463. | "Zielony Obłęd" degraduje, wręcz wykańcza kolejny oszalały kraj Europy.
Oto SZWECJA sparaliżowana! [nie cały kraj, lecz województwa południa].
Nie ma prądu. Nic nie działa.
Lodówki nie pracują – w domach i sklepach armagedon.
Kłopoty z łącznością, telefony padły. Nadajniki i odbiorniki – bez zasilania.
Telewizja i radio nie działają, brak informacji dla ludności.
Internet kuleje – brak zasilania.
Banki zablokowane, bankomatów brak.
Gospodarka i przemysł – stoją.
Upadek kompleksowy.
Szwedzi gotówkę dawno odstawili, więc teraz jest płacz i zgrzyt zębów...
Oto przykład tego, do czego może doprowadzić komunistyczne lewactwo.
Z bardzo bogatej kiedyś Szwecji, ten naród stacza się na dno piekieł! |
|
| anty-bolszewik |
| Iława, Środa 11-06-2025 |
|
47461. | Odnośnie wpisu numer: 47455 Zaniepokojona skalą plotek i pomówień w iławskich szkołach, a dotyczących krytyki własnego lokalnego środowiska nauczycielskiego, chciałabym przypomnieć pedagogom o etyce zawodu nauczyciela.
Etyka zawodu nauczyciela to zbiór zasad moralnych, które kierują postępowaniem nauczyciela w jego pracy zawodowej. Obejmuje ona relacje zarówno z uczniami, rodzicami jak i kolegami z pracy. Podkreślam: z kolegami z pracy.
Pedagog powinien być lojalny wobec swojego środowiska pracy, powinien być uczciwy w relacjach zawodowych, unikać oszustw i manipulacji.
Cóż, większości nauczycielom w naszym mieście daleko do zrozumienia i przestrzegania zasad etyki zawodowej. Dyrektorzy szkół siedzą zamknięci w swoich gabinetach i udają, że nic nie widzą i nie słyszą...
Niestety w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Iławie [tzw. szóstka na Osiedlu Lipowy Dwór] podobna sytuacja. Kadra pedagogiczna walczy o podwyżki i o "godny status nauczyciela", ale czy są do tego podstawy?
Najpierw zweryfikujcie swoją postawę etyczną i moralną, a potem domagajcie się za to należytej zapłaty. |
|
| nauczyciel początkujący |
| Iława, Środa 11-06-2025 |
|
47460. | Odnośnie wpisu numer: 47456 Piłkarz to nie żołnierz, by słuchać bezmyślnie rozkazów.
Też ma prawo krytyki.
Pomyśl raczej, co do tego doprowadziło. |
|
| nemo |
| Iława, Środa 11-06-2025 |
|
47459. | Histeria, czyli duszność maciczna.
Traktat położniczo-polityczny z wnętrza świętego chaosu.
„Dusza kobiety jest inna niż dusza mężczyzny, tak jak dźwięk fletu różni się od dźwięku trąby” – pisał Arystoteles, nieświadom, że pewnego dnia flecistka z Piotrkowa Trybunalskiego wydmucha z trąby narodu całkiem nową symfonię.
Histeria, po grecku hystera – macica. Wędrujący narząd, który podobno miał przemieszczać się po ciele kobiety jak nielegalna myśl po plenarnym posiedzeniu Sejmu. Paraliżował racjonalność, sprowadzał spazmy i śmiech nie na miejscu. Tak, śmiech kobiet zawsze był podejrzany – zwłaszcza gdy rozbrzmiewał w pobliżu urn wyborczych.
W roku 2025, w Polsce, kobieta nie może po prostu być. Musi bywać – na wiecach, w sądach, na komisjach śledczych, w piwnicy, gdzie wytłacza się domowy kefir wolności. Przemyka między paragrafami, ślizga się po oświadczeniach majątkowych posłów jak antyczna woda po kamieniu. Bo, jak mawiał Heraklit: „Wszystko płynie, również skład komisji sejmowej”.
A przecież Platon pisał: „Kobieta, która rządzi domem, może rządzić i polis” – a jednak gdy kobieta próbuje rządzić czymkolwiek poza rozkładem zmywania naczyń, uznaje się to za atak ideologii gender, czerwonej zarazy i feministycznego UFO.
Oto zjawisko: kobieta polityczna. Nowa histeria narodowa. Jedna przemawia – mówią: „za głośna”. Druga milczy – „coś ukrywa”. Trzecia płacze – „niestabilna”. Czwarta się śmieje – „szydzi z wartości”. Piąta rodzi w proteście – „prowokacja”.
A może to duszność maciczna państwa? Może to Rzeczpospolita ma atak histerii, gdy widzi kobietę za pulpitem marszałkowskim? Bo może, jak powiedział Diogenes, „w dzień z latarnią chodzę, szukam człowieka” – a zamiast tego znajduję debatę o tym, czy kobieta z macicą może mieć coś do powiedzenia, oprócz „tak, kochanie, zrobię herbatę”.
Surrealizm polskiej polityki przypomina sen chorego na parmenidejskie zapętlenie. „Byt jest, niebytu nie ma” – pisał Parmenides, ale w Polsce 2025 kobieta polityczna istnieje tylko wtedy, gdy nie przeszkadza. Jest, ale nie za bardzo. Mówi, ale nie za głośno. Istnieje, ale w ramach programu partii.
A przecież świat to nieporządek, z którego rodzi się sens – jak twierdził Empedokles.
Z chaosu powstała Afrodyta, z krzyku kobiet może powstać coś więcej niż tylko kolejna ustawa o zakazie czegoś. Może powstać rzeczywistość, w której histeria nie jest już nazwą choroby, ale nazwą nowej mocy – tej, która krzyczy, śmieje się, tworzy i nie pyta o pozwolenie.
Niech więc duszność maciczna stanie się oddechem nowej rzeczywistości – surrealnej, absurdalnej, ale może – po raz pierwszy – naprawdę ludzkiej. |
|
| Natasza-peegerówka |
| Susz, Wtorek 10-06-2025 |
|
47458. | Odnośnie wpisu numer: 47455 [...]
Jeśli już tak sobie plotkujemy to ksiądz Jerzy Żochowski z "białego" kościoła [w Iławie] odchodzi na wcześniejszą przymusową emeryturę.
[...]
Bo musi.
[...] |
|
| plotkara |
| Iława, Wtorek 10-06-2025 |
|
47457. | Epoka lodowcowa, napędzana okresowym promieniowaniem słońca, nadchodzi…?
Zmiany klimatu pomiędzy naukowcami wywołują liczne kontrowersje i sprzeczne oceny, bez wątpienia jednak mają one miejsce. W środowiskach naukowych spór dotyczy tego, jakie będą skutki zmian klimatycznych. To tutaj oceny są skrajnie odmienne.
Profesor Malte Jansen z Uniwersytetu Chicago twierdzi, że następujące topnienie lodowców nie musi oznaczać okresu ciepłych zmian klimatycznych. Wręcz przeciwnie, bo zdaniem tego uczonego i jego zespołu podniesienie poziomu wód w morzach i oceanach może doprowadzić do sytuacji drastycznego ochłodzenia klimatu, a co za tym idzie, to nowa epoka lodowcowa.
Ostatni raz takie wydarzenie miało miejsce 2,5 mln lat temu. Według profesora, zmiany klimatyczne mają charakter cykliczny, nawet może być w stuleciu. Zdaniem klimatologów oraz historyków, na terytorium Polski i Litwy najwięcej surowych zim wystąpiło w latach pomiędzy 1621 a 1640.
Natomiast najzimniejszy okres wystąpił na wiek XVIII, a zwłaszcza na dekadę pomiędzy 1741 a 1750 rokiem. Wtenczas nawet na terenach wschodnio-północnej Polski takie oziębienia nastały, ze przez dwa lata nie uprawiano pól.
Ważne jest zrozumienie tego co determinuje te cykle. Obecne topnienie lodowców jest jednym z największych w znanej historii. Jednak, wbrew opiniom wielu uczonych, nie musi ono oznaczać kataklizmu cieplnego lecz, poważne ochłodzenie.
Wzrost powierzchni oceanów i ich parowanie blokuje dostawanie się CO2 do atmosfery, a co za tym idzie - ochładza klimat. Jednak nawet za 100 lat może nastąpić ostre schłodzenie.
Zatem należy kożuchy trzymać w zanadrzu. Zaś teoria zielonego ładu jest idiotyczną pomyłką. A wszystkim na tej naszej Ziemi kierują procesy promieniowania słonecznego. |
|
| Marszałek |
| Iława, Wtorek 10-06-2025 |
|
47456. | W całej historii polskiej piłki nożnej ŻADEN zawodnik NIGDY publicznie nie odmówił gry w reprezentacji narodowej i nie domagał się zmiany trenera.
A było w naszej historii wielu wybitnych piłkarzy, którzy z reprezentacją zdobywali medale na olimpiadzie oraz mistrzostw świata, a nie tylko dogorywali o "wyjście z grupy".
Robert Lewandowski publicznie napluł na koszulkę z orzełkiem i tego się NIKOMU nie wybacza.
A radość jego "kolegów" w szatni też wiele mówi o takim "kapitanie".
Koniec tematu. |
|
| Piotr |
| PL, Wtorek 10-06-2025 |
|
47455. | Jestem zdumiony i przerażony wydarzeniami w Ratuszu iławskim.
Dlaczego radni miejscy milczą w sprawie Burmistrza Kopaczewskiego, na którym znowu ciąży postępowanie dyscyplinarne Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych za naruszenie dyscypliny finansów publicznych?
[...]
Podobno znowu zakombinował z kasą, tym razem z państwowej subwencji oświatowej na szkoły i przedszkola [2024] i ukrywa tę sytuację przed radnymi i obywatelami miasta przez co najmniej kilka miesięcy.
[...]
Czyżby chciał się podlizać nauczycielom i dlatego zrobił im wypłaty nadgodzin łamiąc prawo budżetowe? |
|
| radny skrzydłowy |
| Iława, Wtorek 10-06-2025 |
|
47454. | "O gotowaniu bytu, czyli metafizyka z Budki"
Wchodzę do kuchni rzeczywistości, gdzie polityczne składniki układają się w martwą naturę pełną znaczeń i niedopowiedzeń. Na drewnianym blacie leży 2 kilogramy Budki – substancja niejednorodna, skrzypiąca pod palcami jak potencjalność w oczekiwaniu na sens.
Budkę należy najpierw obrać z Tusków – warstwy narzuconej tożsamości, jak skórka cebuli, płacząca wspomnieniami o dawnym imperium liberalnej racjonalności. Obieranie z Tusków to rytuał oczyszczenia: oddzielenie formy od treści, zjawiska od noumenu, lidera od lustrzanej poświaty nadziei.
Gdy już nagi Budka drży na zimnej powierzchni logiki, obtaczamy go w 10 dag średniej Kidawy – to miara przeciętności absolutnej, doskonale nijaka, jak platońska idea umiaru, której nikt nie widział, ale każdy się jej spodziewa.
Proces nitraszenia trwa godzinę. To czas względny, rozciągnięty jak uśmiech kota Schrödingera. Nitraszenie to dynamiczne potrząsanie bytem – próba przekształcenia formy przez akt buntu, agresji lub absurdalnej desperacji. Nitrasimy, a z zupy sensu wydobywa się lekki zapach oportunizmu.
Wchodzi Schetyna – dorodna, twarda jak hegemoniczna struktura sprzed dekady. Musi zostać wySpurkowana – oczyszczona z resztek transcendentalnej ambicji, aż stanie się ciałem bez duszy, gotowym do zintegrowania z bezkształtną masą politycznej zupy.
Na koniec – 10 łez Hołowni. Kryształki zbawienia. Każda łza to esencja symulakrum: płacz o przyszłość, która nie istnieje, ale mogłaby, gdyby tylko ktoś w to uwierzył. Hołownimy wszystko przez 2050 sekund – liczba nieprzypadkowa, wskazująca na czas, który nigdy nie nadejdzie. To proces kontemplacji niemożliwego, gotowania idei, której rdzeń stanowi parująca obietnica. Gotowe.
Smak? Trudny do opisania. Trochę jak demokracja bez demosu, trochę jak liberalizm bez wolności. Na języku pozostaje cierpki posmak antynomii. W żołądku – cień utopii, która próbowała się przeżegnać, ale zapomniała, gdzie ma ręce.
Bon appétit, człowieku absurdu. |
|
| Natasza-peegerówka |
| Susz, Wtorek 10-06-2025 |
|
47453. | Jednak nie odbyło się NADZWYCZAJNE posiedzenie Państwowej Komisji Wyborczej (w poniedziałek 9.06).
Nie będzie zarządzenia PKW o ponownym liczeniu kart głosowania w całym kraju.
Spanikowali na górze, że dopiero teraz wyjdą na jaw masowe przekręty w komisjach na korzyść nie Karola Nawrockiego, lecz Rafała Trzaskowskiego. |
|
| Jaroslaw |
| Iława, Poniedziałek 09-06-2025 |
|
47452. | Dni Kisielic, czy jak to nazwać?
Żenada, dramat i wstyd. Występy pseudo-gwiazd, które śpiewały nawet o... dupczeniu i marihuanie. No szok!
Halo Pani Burmistrz! Ludzie oczami przewracali! Dzieci do tej pory pytają się co to jest "marihuana". Za rok proszę nie organizować żadnych imprez albo podać się dymisji wraz z swoją świtą.
Dobrze, że deszcz zaczął padać, była to najlepsza atrakcja tych "dni". |
|
| Mieszkaniec |
| Kisielice, Poniedziałek 09-06-2025 |
|
47451. | Prawdziwy armagedon zacznie się dla nas od przyszłego 2026 roku. Będą wchodzić w życie kolejne ideologiczne, lewackie, komunistyczne, unijne polityki, których skutki mocno odczujemy na własnej skórze:
– Połowa 2026 roku to wejście w życie paktu migracyjnego. Dostaniemy niechcianych sąsiadów z dalekich stron świata pod groźbą płacenia wysokich kar za ich nieprzyjęcie.
– Początek 2027 roku to wejście opłaty ETS 2, czyli będziemy dodatkowo płacić za transport i ogrzewanie. Koszty z każdym rokiem będą rosły i to dotkliwie.
– Wchodzenie w życie dyrektywy EPBD. Od 2028 roku nowe budynku publiczne muszą być bezemisyjne, a od 2030 także wszystkie nowe prywatne domy. Pozostałe budynki będą musiały przejść remonty klimatyczne. Kolejny wzrost kosztów sięgający setek tysięcy złotych.
Do tego dojdzie szereg innych, ale też mocno wpływających na nasze życie i stan portfela kwestii takich jak:
– zakaz sprzedaży nowych aut spalinowych, które podniosą ceny samochodów i ograniczą mobilność zwykłych ludzi,
– coraz ostrzejsze normy dotyczące rolnictwa (w tym także zalew rynku towarami z Ukrainy i krajów Mercosur), prowadzące do wzrostu kosztów produkcji żywności i bankructw gospodarstw rodzinnych,
– przymusowe inwestycje w OZE, nawet tam, gdzie są one nieopłacalne, co zwiększy koszty energii dla gospodarstw domowych i przedsiębiorców,
– ograniczenia dla przemysłu i małych firm, wynikające z unijnych regulacji środowiskowych, które zduszą konkurencyjność polskiej gospodarki.
Życie będzie droższe, trudniejsze i podporządkowane ideologii, nie rozsądkowi. |
|
| anty-bolszewik |
| Iława, Poniedziałek 09-06-2025 |
|
47450. | „Państwo kartoflane”, czyli metafizyka plucia
„Jeśli Polska nie zginęła, my ją dobijemy.
Czego obca moc nie wzięła, sami rozdrapiemy.
Nie będzie obcy pluł nam w twarz. Sami se naplujemy”
Tak śpiewał Marek Koterski z rodziną na płycie „7 uczuć” – jakby przewidział, że historia nie tyle się powtarza, co kręci się w kółko jak chomik po lekach przeciwlękowych.
Rok 2025, wybory prezydenckie za nami, zwycięzcy cieszą się jak dzieci z plasteliną, którą można lepić ustrój na nowo, a przegrywający drą się, że plastelina była sfałszowana. A gdzieś pomiędzy tym wszystkim – obywatel. Zagubiony jak śliwka w barszczu bez uszek.
Filozofowie mawiali różnie. Heraklit twierdził, że „wszystko płynie”, ale nikt mu nie powiedział, że w Polsce to najczęściej płynie ściekiem absurdu. Stoicy milczeli z godnością – dziś nazwalibyśmy to „scrollowaniem bez komentarza”. Platon szukał idei dobra, ale nikt go nie uprzedził, że nad Wisłą dobro występuje głównie w deklaracjach kampanijnych i paczkach z kiełbasą wyborczą.
W Sejmie – krzyczą. Na ulicach – gadają. W Internecie – plują. A naród siedzi i czeka na kogoś, kto przyjdzie i powie: „Teraz będzie normalnie”. Ale normalność zaginęła w akcji, gdzieś między obietnicą a ustawą. Przesłuchiwali ją pod komisją śledczą, ale odmówiła składania zeznań.
Sokrates pił cykutę, bo wierzył w państwo. My pijemy cykutę ironii, bo już nie wierzymy w nic – może tylko w memy. „Człowieku, poznaj samego siebie” – mówił Sokrates. Ale jak to zrobić? – kiedy każdy z nas jest awatarem, komentarzem pod postem albo głosem oddanym przeciw, nigdy za.
Czy demokracja może się sama zagryźć? Czy wolność słowa to już tylko wolność do obrażania? Czy polityka to nowa forma sztuki performer, gdzie wszyscy mają bilet, ale nikt nie wie, kto gra? Czasem mam wrażenie, że Arystoteles siedzi gdzieś pod "Żabką" i notuje to wszystko w „Polityce 2.0 – wydanie memiczne”.
Polska, ten byt metafizyczny, państwo zbudowane na micie feniksa, znów się pali. Ale spokojnie – to tylko ogień z TikToka.
________________________________________
Postscriptum: Marek Aureliusz, gdyby dziś żył, być może spojrzałby na to wszystko i powiedział: „Rzeczy niepokoją nas nie dlatego, że się dzieją, tylko dlatego, że zostały zatweetowane z capslockiem”. |
|
| Natasza-peegerówka |
| Susz, Poniedziałek 09-06-2025 |
|
47449. | Wędrówka przez pustynię: 36 lat później
Już 36 lat trwa nasza wędrówka lokalna — wyjście z egipskiej niewoli komunistycznego PRL-u na wzór radziecki, której realia zatarły się w pamięci młodszych, a starszym pozostały niczym wspomnienie dusznego snu. Mieliśmy nadzieję, że wystarczy raz się wyrwać, aby być wolnym.
Ale ucieczka z niewoli nie kończy się na przekroczeniu granicy systemu. Zaczyna się wtedy długie wędrowanie przez pustynię. Nie jest to pustynia piasku, ale samotności i zagubienia — duchowego, aksjologicznego, wspólnotowego. Straciliśmy punkt odniesienia, jakby wolność była stanem naturalnym, który sam się utrzyma. Tymczasem wolność bez celu, bez prawdy i odpowiedzialności, staje się udręką.
Jak Izraelici błąkaliśmy się (i nadal błąkamy/, nosząc w sercu resztki tęsknoty za "czosnkiem i cebulą Egiptu", za prostotą zamkniętego świata, gdzie nie trzeba było wybierać, a tylko trwać. Ale przed nami — może już tylko cztery lata — możliwość wejścia do Ziemi Obiecanej, choć nie będzie ona geograficzna, lecz wewnętrzna.
Kto był przewodnikiem w tej wędrówce? (Mojżeszem). Pytanie o naszego Mojżesza — przewodnika w drodze z „Egiptu PRL-u” ku wolności — nie ma jednej odpowiedzi. Historia III Rzeczypospolitej to mozaika postaci, z których żadna nie była doskonałym Mojżeszem, ale kilka odegrało rolę kluczowych przewodników.
Najbliżej tej symbolicznej roli był zapewne polski papież Jan Paweł II. To On w 1979 roku, wypowiadając słowa: „Niech zstąpi duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi!”, rozbudził w Polakach ducha wolności i godności. Był innego rodzaju politykiem, nie prowadził ludu literalnie, ale jego siła duchowa i moralna nadała sens wędrówce. To on przypomniał, że wolność musi być zakorzeniona w Prawdzie i Miłości.
Drugim kandydatem jest Lech Wałęsa — człowiek z ludu, robotnik, który potrafił porwać tłumy. Był bardziej jak Mojżesz z Księgi Wyjścia — pełen siły, ale też ograniczeń. Prowadził lud przez Morze Czerwone stanu wojennego, ale nie wszyscy uwierzyli w jego wizję ziemi obiecanej.
Można by też wspomnieć o Tadeuszu Mazowieckim, pierwszym premierze po roku 1989, którego roztropność i umiar pomogły Polsce przejść przez burzliwy czas transformacji. Był może mniej charyzmatyczny, ale bardziej wytrwały — jak Aaron, współpracownik Mojżesza.
A może to nie był jeden człowiek, ale cała "Solidarność" jako ruch? Wtedy naszym Mojżeszem była wspólnota — lud, który sam siebie obudził i poprowadził, choć z czasem także się pogubił.
40 lat to czas pokolenia. Tyle potrzeba, by wymarło myślenie niewolników, a narodziła się wspólnota wolnych ludzi. Może stoimy właśnie na granicy tej przemiany. Jak pisał św. Augustyn: „Wychodzimy z niewoli ciała ku wolności ducha; ale nie każdy, kto wyszedł, doszedł.”
Dojść — to znaczy odważyć się żyć według prawdy, odrzucić cynizm i apatię, przestać się kręcić wokół siebie. Tylko wtedy pustynia stanie się drogą, a nie labiryntem.
Ostatecznie jednak — jak pisał Clive Staples Lewis — „Bóg nie daje ludziom programu. Daje im ludzi.” I może właśnie w tym tkwi sedno: nie szukać jednego Mojżesza, lecz zrozumieć, że odpowiedzialność za drogę przez pustynię i za wejście do Ziemi Obiecanej spoczywa na każdym z nas.
Może za 4 lata nie będziemy już tylko Narodem, który ucieka, ale Wspólnotą, która świadomie kroczy...? |
|
| Natasza-peegerówka |
| Susz, Poniedziałek 09-06-2025 |
|
47448. | Odnośnie wpisu numer: 47446 Ola Mała, a nawet malutka, malunia, maluteńka.
[...] Wyrzygi klasy średniej, nawet - powiem więcej - niziny kultury i kindersztuby, o którą od wielu lat wszystkich chcesz stawiać. Jesteś smutną niezasługującą na miłość kobitą, co plecie ozorem na mieście to i tamto. Daj spokój burmistrzowi Kopaczewskiemu i temu czy był w kościele na mszy pogrzebowej Pani śp. Ireny Nowickiej.
[...]
[...]
Na pogrzeb nikt nie przyszedł z branży, bo nie przyszli i już. Nie zmienisz tego, czego nie można zmienić. Kapujesz?
Zajmij się dziećmi jak je masz albo rodzicami jak jeszcze żyją. Politykę lokalną zostaw innym [...] |
|
| pociąg do władzy |
| Susz, Niedziela 08-06-2025 |
|
47447. | W komunalce dzieją się rzeczy, które trudno przemilczeć.
Kierowniczka [...] - ta, która musi chodzić na piechotę - znalazła teraz "pocieszenie " u jednego z pracowników. Od tego momentu jego sytuacja zawodowa diametralnie się poprawiła.
Przypadek? Trudno uwierzyć.
Inni pracownicy są traktowani zupełnie inaczej - bez taryfy ulgowej [...].
Co gorsza wszystko dzieje się za cichym przyzwoleniem Burmistrzycy Lejmanowicz. Może dlatego, że brakuje rąk do pracy w urzędzie, albo dlatego, że są sąsiadkami, a może po prostu nie chce się nikomu w to mieszać. |
|
| Kolejowa |
| Kisielice, Niedziela 08-06-2025 |
|
47446. | Niestety...
Byłam na tym smutnym, przybijającym pogrzebie Pani Ireny Nowickiej, wielkiej Damy iławskiej kultury.
Kochani, tak to właśnie jest... Całe życie zawodowe Pani Irena pracowała z wieloma artystami i dla artystów, udzielała się jak tylko mogła wszędzie na niwie kulturalnej.
A na Jej pogrzeb nie przyszedł nikt z nich. Była tylko rodzina, no i formal po wysłanniku z ICK oraz GOK.
[...] A burmistrz Kopaczewski walnął tak bezduszne, krótkie, zdawkowe, banalne i puste przemówienie, że mógł się w ogóle nie odzywać - znalazł się znawca za dychę kultury, ale [...] co to za dzikus z buszu jest, bo na uroczysty pogrzeb do kościoła oczywiście nie się nie pojawił, wiadomo, jego noga tam nie postanie, no bo on nie trawi nieswoich przekonań, ale fałszywa gęba zawsze pełna od frazesów o wyrozumiałości, otwartości, szacunku, tolerancji itp. itd. – co za antyludzki, zakłamany typek... |
|
| Ola Mała |
| Lubawa-Iława, Sobota 07-06-2025 |
|
47445. | Odnośnie wpisu numer: 47438 [...] W temacie uchodźców muzułmańskich. [...]
Nie rozumiem atakowania akurat pani radnej Ewy Jackowskiej czy nawet kogokolwiek innego z koalicji PO/KO.
Tak zgadza się, oni w PO/KO [na górze] podjęli taką decyzję, ale w Iławie takie decyzje zależą od [...]. Skąd ten atak akurat na panią Jackowską? Nie przepadam za koalicją PO/KO, ale akurat Pani Jackowska nie działa przeciwko interesowi Iławy.
Przypomnę, że pakt migracyjny klepnął [...] z pełną radością pan Tusk.
Pytanie: co [...] ma [do tego] Pani Jackowska akurat? Nie rozumiem.
[...]
Poza tym może temat uchodźców w Iławie wcale nie istnieje. Do tej pory burmistrz Kopaczewski w ogóle się nie wypowiedział w tej sprawie. Może czas zadać mu to pytanie na radzie miejskiej? |
|
| mieszkaniec |
| Iława, Piątek 06-06-2025 |
|
47444. | „Wedle miary jaką odmierzycie...”
Stwórca człowieka miał plan: rozum, wolna wola, sumienie. Zestaw godny istoty rozumnej. Niestety, przy rozdzielaniu darów część najwyraźniej trafiła do przypadkowych odbiorców, których jedyną życiową cnotą jest umiejętność znalezienia mikrofonu i patrzenia prosto w kamerę z miną męczennika św. Piotra, choć najbliżej im raczej do Piotrusia Pana polityki – wiecznie nieodpowiedzialni, wiecznie zdziwieni, wiecznie na internetowym TikToku czy portalu X (Twitter).
Święty Tomasz z Akwinu twierdził, że „łaska buduje na naturze”, ale chyba nie przewidział, że w XXI-wiecznej Polsce łaska internetowego zasięgu będzie budować na naturze mema. A natura ludzka – jak pokazują transmisje z komisji śledczych – przypomina dziś reality show bez reżysera. Może z wyjątkiem kilku posłów, którzy tak perfekcyjnie odgrywają rolę „zatroskanego o moralność obywatela”, że Złote Lwy już dla nich czekają.
Komisje, przesłuchania, konferencje – wszystko wygląda jak seans spirytystyczny. Próbuje się wywołać ducha prawdy, ale przychodzi tylko widmo PR-u (public relations). Jeden poseł mówi, że "był, ale nie pamięta", drugi "nie był, ale wie", trzeci "był, ale nie z własnej woli". Czwarty krzyczy z mównicy, że Polakom grozi inwazja ideologii, którą najpierw sam wymyślił.
Jak pisał św. Bernard z Clairvaux: „Piekło jest wybrukowane dobrymi chęciami”, a polska polityka – memami i konferencjami prasowymi z udziałem świętych bojowników o moralność, którzy z własnym sumieniem nie mieli kontaktu od czasu matury. Czemu tak jest?
Może dlatego, że – jak zauważył św. Jan Kasjan – „najtrudniej pokonać pychę, bo często przebiera się za cnotę”. Dzisiejszy poseł mówi, że broni rodziny, a potem sam z rodziną rozmawia głównie przez prawników. Inny mówi, że broni Kościoła, a w międzyczasie pomylił ewangelię z excellem, w którym rozliczał partyjne granty. Pokora? Cichość serca? Ducha ubóstwa? Proszę cię, to się dziś nie klika. Klika się za to „poseł oburzony”, „poseł oskarża”, „poseł wychodzi ze studia”.
I niech nikt mi nie mówi, że naród śpi – naród czuwa! Ale głównie po nocach, scrollując Instagrama posłanek, które myśl polityczną wyrażają za pomocą cytatów z Paulo Coelho i filtrów „vintage”. Tymczasem nad tym wszystkim unosi się echo słów św. Grzegorza Wielkiego: „Głupiec gdy milczy, wydaje się mądry” – a skoro żaden nie milczy, wszystko staje się jasne...
A przecież nie sposób pominąć tych, którzy mienią się dziś „rozsądnym centrum" – polityków, którzy z lubością cytują świętego Augustyna, ale w praktyce bardziej przypominają uczniów Machiavellego po kursie z wystąpień publicznych na kanale TVN.
Weźmy Platformę Obywatelską – partię, która, jak się wydaje, zrozumiała biblijne wezwanie „bądźcie gorący albo zimni, byleby nie letni”, lecz przekształciła je w strategię: „Bądźcie cokolwiek, byle by słupki rosły”. Ich posłowie z zapałem cytują konstytucję, ale zdaje się, że robią to jak średniowieczni mnisi – z pamięci, bez głębszego zrozumienia. Bo czyż nie przypomina to św. Tomasza, który pisał: „Ignorancja nie usprawiedliwia grzechu”? Ignorancja – nie, ale może sondaże już tak.
Przywódca PO lubi mówić o „prawdzie” i „rozliczeniu”, co w ustach człowieka, który sam już był, widział, rządził i zapomniał, brzmi jak fragment psalmu recytowany z pamięci, ale bez wiary. W tej partii co drugi polityk wygląda jakby właśnie wrócił z sympozjum „Kościół i nowoczesność”, a jednak w duszy nadal rozważa czy mówić „Pan Bóg zapłać” czy „Thank you, Brussels”.
A partia „Polska 2050”? Z tą nazwą problem jest już u źródła – bo skoro „Polska 2050”, to znaczy, że do dziś jeszcze nie dojechali. I chyba jadą pendolino bez kierunku, ale za to z darmowym WiFi. Politycy tej formacji wyciągają z chrześcijaństwa tyle, ile da się zmieścić w chwytliwych hasłach: "Wspólnota", "Dialog", "Miłość" – słowa, które u św. Augustyna oznaczały zmaganie duszy z grzechem, a u nich – okrągły stół z cateringiem.
Lider partii – niczym współczesny Diogenes – chodzi z lampą po mediach w poszukiwaniu uczciwego człowieka, choć podejrzenie rośnie, że najbardziej szuka... kamery. I chociaż mówi o ekologii, przyszłości i dojrzałości, to wciąż najwięcej mówi o sobie. Jakby zapomniał, że św. Franciszek z Asyżu, patron pokory i prostoty, działał w ciszy i w habicie, a nie w świetle reflektorów i marynarce od Zegna.
Posłowie „Polski 2050” to ludzie, którzy z jednej strony mówią, że „czas zakopać podziały”, a z drugiej – trzymają łopatę w pogotowiu, by je rozkopać, gdy tylko słupki spadną. To wcielenie myśli: „Niech nas łączy to, że wszyscy mamy inne zdanie – byleby w dobrej atmosferze i z językiem inkluzywnym”.
Widzimy więc, że Stwórca, jakby nie patrzeć, okazał wielką cierpliwość. Gdyby działał według logiki komisji sejmowych, to już dawno powołałby komisję śledczą do spraw nadużycia rozumu przez wybranych. Na szczęście Bóg jest miłosierny. My musimy być cierpliwi. A jeśli nie – zawsze zostaje ironia. Ostatnia broń rozczarowanych obywateli i świętych filozofów.
Podsumowując. Stwórca dał, jak mógł. Ale potem przyszli spin-doktorzy, polityczne ambicje, media społecznościowe w Internecie i zrobili z tego kabaret. Tyle że bez puenty. Bo w kabarecie przynajmniej ktoś się śmieje, a tu coraz częściej płakać się chce. A najbardziej – aniołom stróżom, którzy już chyba zgłaszają urlopy zdrowotne. |
|
| Natasza-peegerówka |
| Susz, Piątek 06-06-2025 |
|
47443. | Odnośnie wpisu numer: 47436 Warto wziąć sobie do sumienia, szczególnie na dzisiejsze czasy:
„Każdy, kto chce władać państwem, narodem, Kościołem czy rodziną – musi najpierw nauczyć się władać sobą.
Każdy, kto chce, by naród był pracowity – sam musi być pracowity.
Każdy, kto chce, by naród był mądry – musi zabiegać o mądrość.
By naród był mocny – musi się sam o moc postarać.
By naród żył w miłości – musi sam umieć miłować.
By naród był w jedności i pokoju – sam musi być jednością w sobie, opanowany wewnętrznie, pełen wewnętrznego pokoju.
Człowiek bez pokoju – nikomu pokoju nie da.
Człowiek bez miłości – miłości nie udzieli.
Człowiek bez mądrości – nikomu jej nie przekaże.
Człowiek niecierpliwy – nie zaprowadzi wokół siebie równowagi i ładu”.
(Kardynał Stefan Wyszyński) |
|
| Marszałek |
| Iława, Piątek 06-06-2025 |
|
47442. | Opowieści z piaskownicy
Ponad półtora miliona złotych (taki jest koszt jednego dnia posiedzenia sejmu) będzie kosztowała podatnika gra Hołowni z Tuskiem o przetrwanie (tego pierwszego).
Votum można by było głosować choćby zaraz, ale Hołownia nie zdążył jeszcze odpowiednio poszantażować Tuska, więc głosowanie Naczelny Komik RP przesunął na przyszły tydzień.
I będzie to jedyne głosowanie w przyszłym tygodniu w sejmie.
Więcej nie mają pajace nic do roboty. No może poza ciągle likwidowaniem gospodarki i unieważnianiem kolejnych przetargów dla wojska.
Naprzód Uśmiechnięci Ryczący!
Co wam to przypomina w lokalnej piaskownicy iławskiej? Przyjrzyjcie się. |
|
| Jarosław |
| Iława, Piątek 06-06-2025 |
|
47441. | STRACH jako fundamentalna emocja ludzkiego istnienia
W świecie pogrążonym w chaosie, w którym katastrofy klimatyczne, wojny, nierówności społeczne i technologiczna niepewność stają się codziennością, strach nie jest jedynie jedną z emocji – staje się emocją dominującą, wręcz konstytutywną dla współczesnego człowieka. Jak zauważył Lukrecjusz: „Lęk przed śmiercią i nieznanym zrodził bogów”. Strach kształtuje więc nie tylko naszą psychikę, ale także kulturę, religię i całe społeczeństwa.
Już starożytni filozofowie dostrzegali siłę strachu. Na przykład Epikur, mimo że próbował zracjonalizować lęk przed śmiercią, zauważał jego wszechogarniającą moc: „Śmierć nie powinna nas martwić, ponieważ gdy jesteśmy – jej nie ma, a gdy ona jest – nas nie ma”. Mimo to, większość ludzi nie potrafi uwolnić się od tej irracjonalnej trwogi. Strach paraliżuje, ale jednocześnie nadaje kierunek działaniom – często działaniom destrukcyjnym.
Pandemia była momentem przełomowym w najnowszej historii człowieka, który uświadomił sobie, jak krucha jest jego pozycja w świecie, który sam stworzył. Niewidzialny wirus wstrzymał globalną gospodarkę, zamknął miliony w domach i odebrał poczucie kontroli. W społeczeństwach przyzwyczajonych do wygody i postępu technologicznego, nagle odżyły najbardziej pierwotne emocje: izolacja, panika, nieufność, agresja. Jak pisał Seneka: „Nie od śmierci uciekamy, lecz od wyobrażenia o niej” – a media 24 godziny na dobę bombardowały nas właśnie tym wyobrażeniem.
W czasie pandemii człowiek stał się podejrzany dla drugiego człowieka – potencjalnym nosicielem śmierci. Władza, nauka, religia i technologia, które miały dawać bezpieczeństwo, pokazały swoją nieadekwatność i ograniczenia. Wtedy też obnażył się stary mechanizm: strach rodzi potrzebę kontroli. Narzędzia cyfrowe, aplikacje śledzące, ograniczenia wolności – wszystko to w imię bezpieczeństwa.
Pesymizm Schopenhauera, który kontynuował tradycję antyczną, zdaje się być dziś bardziej aktualny niż kiedykolwiek. Według niego życie jest nieustannym cierpieniem, a strach – głównym motorem ludzkich działań: „Życie to wahadło między bólem a nudą, które porusza strach”. Pandemia uczyniła ten mechanizm jaskrawo widocznym: wahadło zawieszone nad przepaścią globalnego lęku, którego końca nie widać, nawet gdy wirus mutuje, a systemy ochrony zdrowia chwieją się pod ciężarem niepewności.
Strach, mimo że niszczy, jednocześnie ukazuje prawdę o kondycji ludzkiej. Człowiek – świadomy swojej śmiertelności, bezradności i braku sensu – szuka w strachu uzasadnienia swojej egzystencji. Tak jak pisał Marek Aureliusz: „Nie to, co się wydarza, ale sposób, w jaki to przyjmujesz, czyni cię nieszczęśliwym”. A jednak dzisiejszy człowiek zdaje się coraz bardziej niezdolny do pogodzenia się z nieuchronnością losu – woli uciekać, kontrolować, zamykać oczy.
W efekcie, strach staje się nie tylko emocją – jest podstawowym trybem istnienia współczesności. I choć filozofia może próbować go oswoić, rzeczywistość świata zdaje się z niej szydzić. Pesymizm nie jest już tylko stanowiskiem filozoficznym – staje się koniecznością. |
|
| Natasza-peegerówka |
| Susz, Piątek 06-06-2025 |
|
47440. | Odnośnie wpisu numer: 47339 Każdy z nas żyje ze swoją historiografią, która wynika z pamięci i identyfikacji: skąd przyszedłem. Jednak, co najciekawsze: wszystko się powtarza. Są nimi wspomnienia przeżyte w szkole, w zakładach pracy, na meczach sportowych, czy o tradycji wigilii wspólnie spędzanej, procesjach Bożego Ciałą, Dnia Kobiet. To nas jednoczy i buduje naszą tożsamość, to wspólna pamięć i przeżywanie.
By, jak w piosence, kiedy zatęsknisz, to: „Powrócisz tu, gdzie wierzby pośród pól, Powrócisz tu, gdzie klucze białych chmur i ptactwa, Powrócisz tu, by szukać swoich dróg i gwiazd, By słuchać znów, jak wiosną śpiewa las, powrócisz tu!”. I nie ma nic wartościowszego od pamięci o naszym regionie, o jeziorach, kiedy wśród sitowia w kajaku ciągnąłeś wiosłami po Jezioraku, czy też ujrzałeś te same gwiazdy na wieczorowym nieboskłonie. A do domu po latach wracając, pytasz i szukasz starej 200-letniej wierzby, tej co na polnej drodze rosła.
Pamiętamy szkołę, nie tyle podstawową co średnią, tam zaś naszą pierwszą wspólnotę zawiązaną. Organizując zjazdy klasowe, ożywają w pamięci niezatarte myśli o dobrych nauczycielach o naszych bałamutnych chwilach w klasie. Pamięć zostaje na trwale pod warunkiem wartości, jakie szkoła w nas utrwaliła. O szkole, ale zwyczajowo o tej średniej powiadamy: nasza Alma Mater! Choć nazwa „matka żywicielka” dotyczy uczelni wyższej, to dla wielu z kolegów była jedyną, pierwszą, ale i ostatnią szkołą życia.
Sport, a w nim jedna dyscyplina, która, odnośnie obyczaju i etosu, stanowi naszą ostoję – to piłka nożna na stadionie. Może w przestrzeni lat, ocena i uszanowanie jej, bywało na bardziej lub mniej udanym poziome, to zawsze z głębi serca o niej wspominamy. Każdy ważny mecz zakodowany został, jakby na dysku pamięci. Kto z nas nie pamięta pucharowych meczy, tych z drużynami pierwszoligowymi; kto komu podał, kto minął i walnął, ze bramkarz nawet nie drgnął. Tamten okres jest czasem utrwalonym, jako nasze iławskich mieszkańców zwycięstwa, takie jest właśnie wspólnoty budowanie.
Wspólnota budowana przez sport należy mimo wszytko do fundamentalnych wartości tożsamościowych. Jakże można zatrzeć w pamięci znanych trenerów czy zawodników. Istotnym szlakiem ludzkiego życia jest praca. Praca dająca podstawy egzystencji i przywiązania do zakładu produkcyjnego, do służby w nim, czy do zawodów grupy rzemieślniczej. Praca jako wartość zawsze uszlachetnia rozwój osoby ludzkiej; bez niej nie ma człowieczeństwa, człowiek gubi godność.
Nie ważne gdzie praca, czy ta na roli, czy w zakładzie. Praca jest obowiązkiem wobec bliźniego, a w pierwszym rzędzie wobec własnej rodziny, potem społeczeństwa i narodu; obowiązkiem wobec poprzednich i przyszłych pokoleń. W tym momencie należy rozumieć znaczenie gospodarki kraju w budowaniu wspólnoty poprzez tożsamość jaką budujemy poprzez pracę w zakładach. |
|
| Feliks Rochowicz |
| Iława, Czwartek 05-06-2025 |
|
47439. | Odnośnie wpisu numer: 47438 A może w sprawie muzułmańskich imigrantów słanych na Iławę wypowie się [...] klubik „uśmiechniętych” radnych PO?
A Pani radna Ewunia „Czerwone Korale” Jackowska nie ma w tej sprawie nic do powiedzenia?
No tak... Zapomniałabym, przecież oni tęczowego Rafała Dupiarza popierali, czyli doktrynę rozwalenia Polski do zera. |
|
| Jadzia z Ostródzkiej |
| Iława, Czwartek 05-06-2025 |
|
47438. | Odnośnie wpisu numer: 47435 Muzułmańscy uchodźcy w Iławie?
Niemożliwe, żeby to była prawda. Burmistrz nie ma prawa jednoosobowo decydować za obywateli miasta w tak istotnej sprawie. Mieszkańcy Iławy powinni wyrazić swoją opinię.
Jeśli jednak tak ma być - to szykuje się natychmiastowe referendum o odwołanie burmistrza.
Właściwie to gdzie są jakiekolwiek informacje Ratusza nt. planów w tej sprawie? [...] Jeśli nie przeczytasz w gazecie, to nie wiesz nic... |
|
| Obserwator |
| Iława, Czwartek 05-06-2025 |
|
47437. | Odnośnie wpisu numer: 47435 Bez generalnego protestu Polska zginie.
Niemcy tylko czekają z wypychaną inwazją uchodźców na Polskę.
Niemiec Tusk nie ustąpi - użyje siły.
I w tym momencie, nie daj Bóg jeśli powstanie ruszy, bo krwawe porachunki nastąpią w walce o prawdziwie wolną Polskę.
Rosjanie w porozumieniu z Niemcami tylko na to czekają. Najpierw wejdą do Bałtów, a potem szybko podejdą do granic Polski. |
|
| Orzeł |
| Iława, Czwartek 05-06-2025 |
|
47436. | Odnośnie wpisu numer: 47404 "Panowie, policzmy głosy" – a ja i kilku innych policzymy milczenie.
Minęła kolejna rocznica tzw. nocnej zmiany – wydarzenia, które dla bardzo wielu było symbolicznym początkiem końca politycznej niewinności III RP. Tamtej nocy, w czerwcu 1992 roku, odsunięto rząd Jana Olszewskiego. Rząd, który pierwszy po 1989 roku odważył się realnie zakwestionować postkomunistyczny układ. Rząd, który miał odwagę postawić pytania, których nikt wcześniej nie zadawał głośno.
A jednak… znów cisza. Jakby tego wszystkiego nigdy nie było. Dlaczego dziś tak mało się o tym mówi? Dlaczego rocznica tego przewrotnego momentu przemyka przez media – zarówno te głównego nurtu, jak i społecznościowe – bez echa? Być może dlatego, że prawda o nocnej zmianie wciąż boli. Może przypomina nam, że historia III RP to nie tylko opowieść o demokracji, ale też o niedopowiedzianych układach, o ciągłości elit, które nigdy nie rozliczyły się z przeszłością. A może cisza wynika z wygodnego zapomnienia – bo łatwiej budować teraźniejszość na micie niż na prawdzie.
Ten brak pamięci jest niepokojący. Nie dlatego, że mamy żyć przeszłością, ale dlatego, że bez prawdziwego zrozumienia korzeni, nigdy nie wyrośniemy jako wspólnota. Jeśli nie nazwaliśmy rzeczy po imieniu wtedy, to dziś żyjemy w kraju, który nie wie, kim jest. A naród bez tożsamości, bez świadomości własnej historii – łatwo prowadzić, ale jeszcze łatwiej oszukać.
Nie chodzi o sentyment. Chodzi o świadomość. Chodzi o to, byśmy znów – jako obywatele – nie obudzili się któregoś dnia i nie usłyszeli: "Panowie, policzmy głosy…", tylko że tym razem nikt nie zapyta, kto właściwie za to odpowiada.
Ps. Jak widać, na nic zdał się urywek mojego wpisu 47404 który brzmiał:
I dlatego Twoim, moim, każdego obowiązkiem – jako obywateli, myślicieli, ludzi sumienia – jest nieustannie przypominać, że prawda nie starzeje się. A wolność, choć raz zdradzona, może zostać odzyskana. Ale tylko wtedy, gdy znów znajdą się tacy, którzy nie będą bali się zapytać: „Kto naprawdę rządzi w Polsce?”. I będą gotowi – jak ówczesny premier Jan Olszewski – usłyszeć odpowiedź. |
|
| Natasza-peegerówka |
| Susz, Środa 04-06-2025 |
|
47435. | Pamiętacie?
Burmistrz Kopaczewski z wielkim wow zapowiadał przed wyborami budowę nowej szkoły na Osiedlu Piastowskim. Zastanawiam się po co, jeżeli jest tyle szkół a dzieci coraz mniej.
I coś mnie tknęło.
Ratusz zapowiedział akurat likwidację SP nr 4 [na Osiedlu Podleśnym]. Mam więc otwarte pytanie publiczne: czy to jest prawdą, że na terenie szkoły nr 4 powstanie ośrodek dla uchodźców?
Myślę, że tak minimum z 500 uchodźców to "ubogaci" nam Iławę... |
|
| Piotr |
| Iława, Środa 04-06-2025 |
|
47434. | Odnośnie wpisu numer: 47430 Marszałku, przespałem się z Twoim ciekawym wpisem i spróbuję się podzielić moimi przemyśleniami.
W czasach niepokoju o tym, jak pozostać człowiekiem do końca.
Nie trzeba wiedzieć, kiedy przyjdzie koniec świata. To nie wiedza o Armagedonie czyni nas ludźmi. W świecie, który chwieje się pod ciężarem wojen, pandemii, katastrof naturalnych i klimatycznych reform, prawdziwym pytaniem nie jest kiedy wszystko się skończy, lecz jak żyć, by do samego końca pozostać człowiekiem. Już starożytni rozumieli, że przyszłość jest niepewna, a los kapryśny. Zamiast próbować przewidzieć kres, uczyli, jak żyć godnie. Seneka pisał: „Nie to jest nieszczęściem, że umieramy, lecz że źle żyjemy.”
Dziś, w epoce globalnego kryzysu sensu, coraz trudniej zachować jasność myślenia i serca. Obrazy z frontu, klęski klimatyczne, polityczne napięcia, nieufność wobec nauki, cyfrowe zamglenie rzeczywistości – wszystko to podważa nasze człowieczeństwo. A jednak właśnie w takich czasach stawką staje się coś większego niż przetrwanie: stawką jest godność.
Filozof Epiktet – niewolnik, który stał się nauczycielem wolności ducha – przypominał: „Nie rzeczy same w sobie nas niepokoją, lecz nasze przekonania o nich”. Nie mamy wpływu na to, że ziemia się trzęsie, że świat choruje, że rządy bywają bezradne. Ale mamy wpływ na to, kim jesteśmy wobec tego. Możemy wybrać uczciwość zamiast cynizmu. Czułość zamiast pogardy. Odpowiedzialność i empatię zamiast apatii.
Sokrates, stojąc przed sądem, który skaże go na śmierć, odmówił rezygnacji z prawdy: „Lepiej jest znosić niesprawiedliwość niż ją wyrządzać”. To zdanie brzmi dziś jak akt odwagi.
Bo być człowiekiem to nie tylko unikać zła, ale codziennie, cicho, bez rozgłosu – wybierać dobro. To nie znaczy być naiwnym. To znaczy być odważnym. To znaczy: * nie podsycać nienawiści, choć ją karmią media, * mówić prawdę, choć wygodniejsze jest milczenie, * pomagać, choć świat staje się coraz bardziej zamknięty, * żyć z szacunkiem dla przyrody, nawet gdy nie jest to modne.
Marek Aureliusz, cesarz i stoik, pisał: „Bądź jak skała, o którą rozbijają się fale. Ona trwa, a spadająca woda uspokaja się wokół niej”. Być człowiekiem to być jak ta skała. Trwać. Nie jako bierny świadek świata, lecz jako ktoś, kto swoją obecnością przynosi pokój, niepokorną dobroć i wewnętrzne światło. Bo świat może się zmieniać, może się walić – ale człowieczeństwo to ostatnia twierdza, której nikt nam nie odbierze.
Nie trzeba wiedzieć, kiedy wszystko się skończy.
Wystarczy wiedzieć, kim jesteś – i pozostać sobą do samego końca. |
|
| Natasza-peegerówka |
| Susz, Środa 04-06-2025 |
|
47433. | Dopiero teraz, po wyborach prezydenckich, dowiadujemy się przypadkiem, że po niebawem 2 latach rządzenia przez Uśmiechniętych POzerów - oni nie mają nic przygotowanego!
Dosłownie nic! Żadnych ustaw! Żadnych projektów! Rozumiecie? Zero! |
|
| anty-bolszewik |
| Iława, Środa 04-06-2025 |
|
47432. | Tusk chyba zazdrości Trzaskowskiemu
Porażka Rafała Trzaskowskiego i to druga w ciągu pięć lat, z całą pewnością najbardziej obciąża samego Trzaskowskiego, ale przy szerszym spojrzeniu sprawy już nie wyglądają tak prosto. Wbrew powiedzeniu, że porażka jest sierotą, w przestrzeni publicznej pojawia się mnóstwo ojców i matek porażki. Wymienia się między innymi posłankę Kingę Gajewską i jej wręcz nieludzki „popis” w hospicjum. Równie mocne cięgi zbiera poseł Witold Zembaczyński za chamskie zakłócanie nie tylko spotkania wyborców z Karolem Nawrockim, ale i zbiórki na rzecz chorego dziecka.
Trudno ocenić na ile te epizody miały wpływ na ostateczny wynik wyborczy, pewne natomiast jest to, że po Rafale Trzaskowskim, to nie Gajewska, czy Zembaczyński został ogłoszony głównym winowajcą, ale szef PO i premier Donald Tusk. Co więcej odpowiedzialność Tuska jest wielopoziomowa, mówi się, że ten polityk najpierw przyłożył rękę do złego wyboru kandydata, potem obciążył Trzaskowskiego swoimi nieudolnymi rządami, a na końcu włączył się do kampanii i zmobilizował elektorat Karola Nawrockiego. Pozycja Tuska w rządzie i partii ostatni raz była tak słaba, gdy w 2014 roku, po „aferze taśmowej”, uciekał do Brukseli. Problem w tym, że tego manewru powtórzyć nie może, za to musi utrzymać się na powierzchni w szeregach własnej partii i w koalicyjnej układance.
Niewiele wskazuje na to, żeby PO w najbliższym czasie wymieniła Tuska na fotelu lidera, bo ciągle jest to polityk, który skupia wokół siebie żelazny elektorat na poziomie 20%. Poza tym tak zbudował struktury partyjne, że zdecydowana większość prominentnych członków stoi po jego stronie. Znacznie gorzej wszystko wygląda w relacjach koalicyjnych, tutaj dzieją się prawdziwe cuda, jakich dawno nie widzieliśmy. Najpierw Szymon Hołownia postawił się premierowi i stwierdził, że wotum zaufania dla rządu nie ma sensu, jednak Hołownia po fatalnym wyniku w wyborach prezydenckich nie ma żadnych argumentów i szybko został spacyfikowany. Potem na krytykę działań Donalda Tuska pozwoliło sobie jeszcze kilka znanych polityków. Marek Sawicki użył rolniczej metafory i oświadczył, że jak koń nie daje rady ciągnąć wozu, to się podstawia nowego konia, a nie lżejszy wóz.
Gdy się wydawało, że będzie to najmocniejsza krytyka, swoje dodała Joanna Mucha, która zwróciła uwagę na „samozajebistość PO”, której „zwycięstwo po prostu się należy”. Jednak najbardziej dobitnie rządy PO i samego Donalda Tuska skrytykował swój, czyli Michał Kamiński.
Podkreślić trzeba, że większość z tych wypowiedzi miała miejsce już po spotkaniu koalicyjnym, które miało uspokoić nastroje, a ponieważ nie uspokoiło, to jutro ma dojść do ponownych rozmów koalicyjnych. Sytuacja polityczna dla Donalda Tuska jest niezwykle trudna, on w przeciwieństwie do Rafała Trzaskowskiego nie ma zapewnionej kadencji prezydenta stolicy. Jeśli w jakiś nadprzyrodzony sposób uda mu się scalić koalicję i przetrwać do wyborów w 2027 roku, to jest niemal pewne, że Polacy rozliczą bezlitośnie chyba najgorsze rząd w dziejach III RP. Nie da się też wykluczyć, że koalicjanci z pomocą partyjnej frakcji PO, będą chcieli Tuska odstawić na tor boczny, zanim razem z nim pójdą na dno.
Oznaczałoby to, że niegdysiejszy „król Europy” skończyłby jako szeregowy poseł i to bieżącej, nie następnej kadencji Sejmu. Rafał Trzaskowski przegrał wiele, ale Donald Tusk ma pełne szanse na spektakularne upokorzenie, jeśli nie tu i teraz, to najpóźniej za dwa lata. W polityce takich zwrotów akcji była niezliczona ilość o czym dobitnie świadczy choćby dwugodzinna prezydentura Rafała Trzaskowskiego. Tuskowi parę razy udawało się uciekać spod politycznego topora, ale każda passa kiedyś się kończy. |
|
| Piotr Wielgucki, blogger Matka Kurka |
| Polska Chata, Wtorek 03-06-2025 |
|
47431. | Kowal zawinił, Cygana chcecie wieszać – czyli jak małe miasteczka budują stadionowe fatamorgany i organizują imprezy, które nie nie mają realnego przełożenia na rozwój i finanse miasteczka lub gminy.
W małych miasteczkach dzieje się coś zadziwiającego. Tam, gdzie ulice dziurawe, szkoły walczą o przetrwanie, a domy kultury zamieniane są w magazyny wspomnień, nagle – jakby z kapelusza – wyrastają stadiony, hale sportowe i różne obiekty, które zdawałyby się godne metropolii.
Ma się wrażenie, że lokalne władze pod wpływem magicznego myślenia – być może po obejrzeniu zbyt wielu spotów promujących igrzyska olimpijskie – decydują się na sportową gigantomanię- organizują wydarzenia sportowe np: różnego rodzaju triathlony, i to często w miejscach, gdzie największym wydarzeniem sportowym tygodnia jest gminny mecz piłki nożnej zakończony kiełbasą z grilla.
W teorii wszystko wygląda pięknie. Nowoczesny stadion stanie się „inkubatorem talentów”, hala sportowa przyciągnie sponsorów, a z gminnego klubu piłkarskiego wyjdzie drugi Robert Lewandowski. W praktyce jednak mamy do czynienia z inną historią – budowle rosną, a wraz z nimi... długi, frustracja i poczucie absurdu.
Bo gdzie trenerzy z prawdziwego zdarzenia, gdzie młodzież, gdzie zaplecze, gdzie wieloletni program szkoleniowy? Przypomina to sytuację, w której ktoś buduje pałac z kart w środku pusty i dziwi się, że nikt tam nie chce zamieszkać. Zamiast inwestować w infrastrukturę codzienności – drogi, edukację kulturę, transport, opiekę zdrowotną – inwestuje się w marzenia o chwale, której fundamentem jest jedynie betonowa płyta boiska pokryta sztuczną trawą. Skutki biegania po takim czymś, będą odczuwalne po latach.
W tej mojej opowieści „kowalem” jest często system – rozdrobnione do granic absurdu fundusze unijne, które łatwiej przyznają pieniądze na „projekt infrastrukturalny” niż na „rozwój kadry trenerskiej”. Łatwiej dostać środki na halę niż na systematyczne szkolenie młodzieży. Kowalem są też polityczne ambicje – przecież nic tak nie wygląda na plakacie wyborczym jak przecięcie wstęgi na tle nowego stadionu, otwarcie i zamknięcie imprezy sportowej.
A kto jest tym „Cyganem”? Najczęściej winę zrzuca się na mieszkańców: że nie chcą grać, że dzieci siedzą w telefonach, że młodzież wyjeżdża, że nikt nie chce trenować. Ale trudno oczekiwać sportowych sukcesów tam, gdzie brakuje codziennego wsparcia. Nawet najpiękniejszy stadion nie sprawi, że w miasteczku bez trenera i bez młodzieży nagle pojawi się sportowa elita.
Nie chodzi o to, żeby nie inwestować w sport – przeciwnie. Sport lokalny jest ważny, potrzebny i wartościowy. Ale jego rozwój nie zaczyna się od Orlików, stadionów, skateparku w miasteczku, gdzie mieszka 6 tysięcy ludzi. Rozwój zaczyna się od świadomości, że potrzebujemy bazy, ludzi, programu – nie tylko betonu i sztucznej trawy.
I tak pozostajemy z gminnymi stadionami, na którym nikt nie gra, bo drużyna się rozpadła. Z halą, która świeci pustkami, bo opłaty są za wysokie. Z boiskiem, na które nie ma kto przyjść, bo młodzież – o ironio – wyjechała grać do większego miasta, no i oczywiście z długami, które trzeba spłacać.
Gigantomanię w małych miasteczkach można więc porównać do budowania pałacu na ruchomych piaskach. Albo, jak mówi stare przysłowie: „Kowal zawinił, Cygana chcecie wieszać” – tyle że w tej historii nikt już nie pamięta, kto był kowalem, a Cygana nie ma komu bronić. |
|
| Natasza-peegerówka |
| Susz, Wtorek 03-06-2025 |
|
47430. | Odnośnie wpisu numer: 47427 Ileż to zła błąka się po naszej ziemi...
Niemal na każdej szerokości i długości geograficznej powstają ogniska zapalne. Agresja budzi nową agresję.
To właśnie wojny sieją najwięcej nienawiści. To wojny są sprawcami niszczenia piękna.
Dlaczego ludziom jest ciągle wszystkiego mało, dlaczego nie potrafią kochać i być szczęśliwymi...?
Wszystkich nas gwiazda gaśnie...
Nikt z nas nie jest wieczny. Nieważne są nasze głosy czy wygrana lub przegrana.
Jak pisał wieszcz Adam: "Młodości dodaj mi skrzydła, niech nad martwym wzlecę światem w rajską dziedzinę ułudy, kiedy zapał tworzy cudy." |
|
| Marszałek |
| Iława, Wtorek 03-06-2025 |
|
47429. | Prezydent-elekt Karol Nawrocki zapowiedział, że po zaprzysiężeniu na stanowisko głowy państwa ujawni "Aneks do Raportu z Likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych" (WSI). |
|
| Gucio |
| PL, Wtorek 03-06-2025 |
|
47427. | Odnośnie wpisu numer: 47419 Z jakiej racji mają rządzić ci, którzy nie rozumieją społeczeństwa?
Nie chodzi już nawet o ideologię. Chodzi o fundamentalne niezrozumienie ludzi, ich lęków, ich życia.
Jak ktoś, kto patrzy na społeczeństwo przez sondaże i bańki doradców, ma podejmować decyzje, które dotyczą codzienności milionów?
Przegrana Rafała Trzaskowskiego – człowieka, który bardzo często krzyczał zamiast rozmawiać – to nie tylko porażka kampanii wyborczej. To sygnał, że rozumienie społeczeństwa jest dziś mniej warte niż emocjonalne skróty i polityczny teatr.
A przecież Arystoteles ostrzegał: „Tyrania rodzi się wtedy, gdy rządzący nie kierują się dobrem wspólnym, lecz własnym interesem”.
Ile jeszcze takich lekcji potrzebują Trzaskowscy i inni? |
|
| Natasza-peegerówka |
| Susz, Wtorek 03-06-2025 |
|
47426. | Odnośnie wpisu numer: 47415 Jarosławie, moja obecność — choć przez niektórych odczytywana jako irytacja — jest w istocie sygnałem niepokoju, który od dawna drzemie w zbiorowej świadomości.
Drażnię, bo przypominam, że myślenie to nie tylko przywilej, ale i obowiązek. Wkurzam, bo nie pozwalam dryfować w błogim samozadowoleniu. Rozbijam wygodne frazesy. Poddaję w wątpliwość to, co zostało uznane za „święte”, „nasze”, „oczywiste”.
Nie jestem nieznośna – jestem lustrem, które wielu chciałoby stłuc.
Współczesny Polak, zmęczony inflacją treści i przemocą informacji, często ucieka w wygodną apatię.
Myślenie boli, bo wymaga wzięcia odpowiedzialności. Łatwiej rzucić memem niż zadać pytanie o sens. Łatwiej karmić się emocjami, niż wejść w dialog z własnymi przekonaniami. W tej atmosferze ktoś, kto każe się zatrzymać — staje się wrogiem. Bo dziś nie lubimy być zatrzymywani. Chcemy scrollować dalej.
To nie moja dola — to dola każdego, kto odważy się żyć niespiesznie i świadomie w czasach, które premiują hałas i natychmiastowość. Dla wielu jestem niewygodna nie dlatego, że mam rację, ale dlatego, że odzieram ze złudzeń. A przecież w iluzjach tak przyjemnie się mieszka.
I może dlatego tak potrzebni są tacy jak Natasza i wielu do mnie podobnych — to ci, którzy prowokują, pytają, nie zgadzają się. Bo, dopóki ktoś jeszcze drażni i wkurza, dopóty istnieje szansa, że myślenie nie umarło. |
|
| Natasza-peegerówka |
| Susz, Wtorek 03-06-2025 |
|
47424. | Odnośnie wpisu numer: 47419 O tak...
Gdy moja żona ze spaceru wracała to mi historie nie z tej ziemi opowiadała, czemu początkowo nie dawałem wiary. A jednak.
Oto jedna z nich.
Gdy żona pytała właśnie tych opisywanych babusiek, to każda z nich mówiła, że zagłosuje na... Trzaskowskiego.
Babuśki, które dzień w dzień na mszę świętą biegają i komunię świętą nabożnie przyjmują. |
|
| Orzeł |
| Iława, Wtorek 03-06-2025 |
|
47419. | Nie da się słuchać tego wycia...
Pogarda zaczadziła samozwańczym łże-elitom resztki mózgu już do tego stopnia, że nie dostrzegają oczywistych oczywistości – tzn. kolosalnych przemian społecznych i aspiracyjnych w Polsce. Wystarczy spojrzeć na wyniki w grupach wiekowych.
Czyż to nie zabawne, że na Trzaskowskiego najliczniej głosowały – tak kiedyś i wciąż pogardzane przez yntelydżentów – starsze kobiety, osiedla PGR-ów, biedota z pasa na zachód i północ, i oczywiście więźniowie...
A wśród „młodych wykształconych ze średnich i większych miast” zdecydowanie wygrał Nawrocki...
Z jakiej racji ci ludzie mają stać na czele społeczeństwa, którego w ogóle nie rozumieją...? No jak...? |
|
| Jarosław |
| Iława, Poniedziałek 02-06-2025 |
|
47415. | Odnośnie wpisu numer: 47414 Nataszo!
Drażnisz, bo zmuszasz do choćby chwili zastanowienia.
Wkurzasz, bo prowokujesz do myślenia.
Dla wielu jesteś nieznośna.
Taka twoja dola. |
|
| Jarosław |
| Iława, Poniedziałek 02-06-2025 |
|
47414. | Ogarniętym euforią zwycięstwa, ten tekst wyjaśnia o czym nie powinni zapominać, mając w pamięci datę 4. czerwca 1992 roku.
„Demokracja po polsku, czyli teatr kukiełek i rzeź marionetek”
Zadziwiające jest, jak skutecznie działa mechanizm przerzucania winy w społeczeństwie. Gdy tylko rządzący dokonają kolejnego aktu bezczelności, grabieży lub kompromitacji, gniew ludu nie kieruje się w stronę sprawców – o nie! On eksploduje na sąsiedzkim Facebooku, wujkowym WhatsAppie i pod osiedlowym Żabką. „To przez was PiS!”, „Nie! To wyście Tuska sprowadzili jak Mesjasza!”. I oto dwie grupy ofiar żrą się ze sobą, jak psy spuszczone z łańcucha, a sami łajdacy siedzą w fotelach z orzełkiem i popijają wodę z limonką.
Gdyby Diogenes ze Synopy żył dziś w Polsce, zapewne chodziłby po Sejmie z latarką – nie w poszukiwaniu uczciwego człowieka, ale człowieka z mózgiem nieprzepalonym TVP Info lub TVN-em. Plułby na kamery, darł plakaty i na pytanie, co sądzi o demokracji, cytowałby sam siebie: „Psy szczekają, osły głosują, a świnie rządzą”. (No dobrze, może tego akurat nie powiedział, ale z pewnością by się zgodził).
Platon natomiast, twórca idei rządów filozofów, patrzyłby z Olimpu na nasze wybory i łkał w togę. W jego „Państwie” demokracja to ustrój, gdzie każdy głos liczy się tak samo – nawet głos człowieka, który nie odróżnia Konfucjusza od Konfederacji. Platon ostrzegał, że z demokracji rodzi się tyrania. Gdy suweren wybiera na podstawie emocji, memów i hejtu, to prędzej czy później do władzy dochodzi ktoś, kto wie, jak te emocje rozpalać. Dźwięczy nam w uszach echo jego słów: „Największą karą dla tych, którzy nie interesują się polityką, jest to, że rządzą nimi gorsi od nich.”
A Epiktet? Stoik? Ten to dopiero miałby ubaw. On, który uczył, że trzeba skupić się na tym, co od nas zależy, pewnie powiedziałby: „Nie zależy od ciebie, kto wygra wybory, ale zależy, czy będziesz krzyczał na teściową przy niedzielnym obiedzie.” Jego dystans byłby lekiem na polityczną gorączkę – choć niekoniecznie na inflację.
W Polsce 2025 roku demokracja jest jak reality show z tragifarsą w tle. Ludzie nie mają pretensji do rządzących, że ci kłamią, tylko do sąsiadów, że „na nich głosowali”. To tak, jakby mieć pretensje do dzieci, że przyniosły do domu z podwórka zarazę, a nie do tego, kto ją celowo rozsiał.
Tymczasem rządzący – niegłupi, oj nie – rozumieją, że najlepszą strategią przetrwania jest skłócić plebs. Dziel i rządź – powiedział już chyba Arystoteles, albo przynajmniej jakiś jego pijany uczeń. A jeśli nie powiedział, to na pewno się zgodził.
Można nawet powiedzieć, że ci na górze, śmieją się w głos. Może nawet mają tajną grupę na WhatsAppie o nazwie „Patologia+, edycja elitarna”. Tam przesyłają memy z obywatelami, którzy się kłócą o Trybunał, nie wiedząc nawet, czy to coś do jedzenia, czy do bicia się po głowie. |
|
| Natasza-peegerówka |
| Susz, Poniedziałek 02-06-2025 |
|
47409. | Słyszę, że podczas wieczoru wyborczego wielu poszło się zdrzemnąć zaraz po godzinie 21:00.
Gdy zerwali się nagle do łazienki po godzinie 23:00, okazało się, że...
Przespali całą 2-godzinną kadencję Trzaskowskiego... |
|
| Jarosław |
| Iława, Niedziela 01-06-2025 |
|
47404. | „Panowie, policzmy głosy”, czyli jak przegraliśmy Polskę w jedną noc
Wolność nie umiera od razu, nie spada z hukiem w jednej bitwie, nie kończy się wyrokiem dziejów. Często ginie po cichu – w dusznej sali sejmowej, o północy, kiedy nikt nie patrzy. Taką nocą była 4 czerwca 1992 roku. Tego dnia, dokładnie 3 lata po pierwszych częściowo wolnych wyborach, Sejm obalił rząd Jana Olszewskiego. Rząd, który jako pierwszy i jedyny odważył się ruszyć fundamenty komunistycznego układu.
To wtedy padły słynne słowa Donalda Tuska: „Panowie, policzmy głosy.” Zdanie, które stało się symbolem zdrady ideałów Solidarności i chwilą, w której Polska – suwerenna, uczciwa i niepodległa – została oddana w ręce tych, którzy woleli przeszłość niż odpowiedzialność za przyszłość.
„Okrągły Stół” z 1989 roku często przedstawiany jest jako pokojowe przejście od komunizmu do demokracji. Ale ten mit, choć wygodny, przykrywa twardą prawdę: zamiast rewolucji, doszło do negocjowanego podziału władzy. Komuniści nie zostali osądzeni. Ich wpływy nie zostały zniszczone – zostały wkomponowane w nowy system.
Rząd Jana Olszewskiego, pierwszy wybrany po całkowicie wolnych wyborach prezydenckich, chciał ten układ rozbić. Chciał prawdziwej dekomunizacji i lustracji. Nie po to, by karać, ale by wreszcie zbudować fundamenty państwa opartego na prawdzie, a nie na milczeniu.
Rząd Olszewskiego przygotował raport o współpracy wysokich urzędników, posłów i wpływowych postaci życia publicznego ze służbami PRL. Lista ta miała być początkiem procesu oczyszczenia życia publicznego – i właśnie dlatego stała się wyrokiem dla tego rządu.
4 czerwca 1992 roku Sejm obalił gabinet Olszewskiego. Nie dlatego, że był nieskuteczny – lecz dlatego, że dotknął spraw zbyt niebezpiecznych dla elit. W obronie status quo zjednoczyli się dawni wrogowie: postkomuniści, część dawnych opozycjonistów, liberałowie i konserwatyści. Na kilka godzin stali się jedną drużyną – by zachować dotychczasowy układ.
Z filozoficznego punktu widzenia „nocna zmiana” to symbol starcia dwóch etyk: etyki przekonań i etyki odpowiedzialności. Premier Olszewski wierzył, że bez prawdy nie ma wolności. Jego przeciwnicy tłumaczyli swoje działania „ochroną demokracji”, „stabilnością państwa”. Ale jaka to stabilność, skoro opiera się na kłamstwie? W imię rzekomej odpowiedzialności popełniono polityczne i moralne samobójstwo: oddano Polskę w ręce tych samych ludzi, którzy wcześniej trzymali ją za gardło.
Najbardziej niepokojące jest to, że większość uczestników „nocnej zmiany”, "Magdalenki", nadal funkcjonuje w polityce. To ONI i ich nominaci, pełnią wysokie funkcje w rządzie, inni zasiadają w Sejmie, wpływają na media, kształtują opinię publiczną. Od ponad trzydziestu lat wciąż grają tę samą grę – grę pozorów, w której Polska ma być wolna tylko z nazwy. Zmieniły się partie, zmieniły się szyldy, ale mechanizmy pozostały te same. Elity wyrosłe na fundamencie Okrągłego Stołu i Nocnej Zmiany nigdy nie zrezygnowały z władzy – po prostu nauczyły się lepiej ją ukrywać.
Czy tamtej nocy Polska została stracona na zawsze? Nie. Ale przegrała bardzo ważną bitwę. Przegrała z kompromisem, który był wygodny dla elit, ale zdradliwy wobec narodu. Przegrała z politycznym konformizmem, który zasłonił prawdę hasłem „rozsądku”.
Jednak historia nie kończy się w jednym głosowaniu. Bitwa o Polskę trwa dalej – każdego dnia, w sumieniach, w mediach, w kulturze. Póki są ludzie, którzy pamiętają, że wolność bez prawdy nie istnieje, Polska nie przegrała wszystkiego. Ale musi wrócić do tego, co zdradziła w 1992 roku – do odwagi, do odpowiedzialności, do rozliczenia. Bo dopóki nie rozliczymy tej jednej nocy, każda kolejna będzie jej powtórzeniem.
I dlatego Twoim, moim, każdego obowiązkiem – jako obywateli, myślicieli, ludzi sumienia – jest nieustannie przypominać, że prawda nie starzeje się. A wolność, choć raz zdradzona, może zostać odzyskana. Ale tylko wtedy, gdy znów znajdą się tacy, którzy nie będą bali się zapytać: „Kto naprawdę rządzi w Polsce?”. I będą gotowi – jak Jan Olszewski – usłyszeć odpowiedź. |
|
| Natasza-peegerówka |
| Susz, Niedziela 01-06-2025 |
|
47403. | Odnośnie wpisu numer: 47383 Dante Alighieri, ten z "Boskiej Komedii".
Idzie wycieczka prostych ludzi i zwiedza muzeum, gdzie znajduje się posąg Dantego.
Prowadzący wskazuje i mówi: "Oto Dante".
Podchodzi wycieczkowy gość, maca i puka w Dantego, i mówi zdziwiony: "Przecież to nie Dante, ino lone" (czyli zrobione z lanego materiału, np. lanego metalu).
Mamy tu zderzenie wysokiej kultury (Dante, muzeum, literatura) z przyziemnym myśleniem i prostym, wiejskim językiem, co daje efekt komiczny. |
|
| Orzeł |
| Iława, Niedziela 01-06-2025 |
|
47396. | Dramat w Urzędzie Miasta w Kisielicach.
Narastają fatalne nastroje. Pracownicy urzędu odchodzą już teraz grupami.
Kolejny kierownik - referatu rozwoju - złożył wypowiedzenie.
Kolejny pracownik z ochrony środowiska - to już drugi - rzucił robotę.
Finanse oświaty leżą.
Burmistrzowa Lejmanowicz podbiera ludzi z MOPS-u, bo nie ma już komu pracować. Co się dziwić - nie dość, że to niezgrabne, to jeszcze po prostu głupie.
Nagrody na Dzień Samorządowca przyznała tylko swoim, cała reszta dostała równo zero, czyli nic.
Jeszcze chwila i zostanie sama z plecakiem-Halikiem, który robi za jej mózg, coś jak mutant z filmu "Pamięć absolutna" z Arnoldem.
Kisielice idą na dno.
Referendum, ludzie, referendum. |
|
| urzędniczka |
| Kisielice, Sobota 31-05-2025 |
|
47395. | Zorro i Spiderman ciągle nieuchwytni, ale policja pojmała Batmana
Dobiegła końca zdecydowanie najbardziej dynamiczna i brudna kampania prezydencka w dziejach III RP. Gdyby ją chcieć zestawić na przykład z tą, w której największą aferą było podanie Aleksandrowi Kwaśniewskiemu przez Lecha Wałęsę nogi zamiast ręki, to równie dobrze można porównywać chili z cukrem pudrem.
Pierwszy raz wyborcy widzieli w kampanii kibicowskie ustawki, wykupienie komunalnej kawalerki, pracę na bramce w hotelu, prostytutki, tatuaże, ale też 5 kilogramów ziemniaków zawiezionych do hospicjum i powoływanie się przez premiera RP na autorytet pospolitego bandziora.
Jak to wszystko przełoży się na wybory zobaczymy dopiero w niedzielę po godz. 21:00, o ile wyniki exit poll nie będą różniły się ułamkiem procenta. W takiej sytuacji trzeba będzie poczekać na ostateczne dane z PKW. Ten nerwowy czas dla polityków i wyborców można sobie wypełnić wspomnieniem śmiesznych scen i wydarzeń.
Obok Krzysztofa Stanowskiego, który postawił na show i nieoczekiwanej konkurencji dla Stanowskiego w osobie nestorki Joanny Senyszyn, mogliśmy też podziwiać anonimowych bohaterów. Pierwszym został Zorro, czyli człowiek w masce. Jego akacja wywołała powszechne zadowolenie w szeregach wyborców Karola Nawrockiego i wściekłość wyborców Trzaskowskiego. Zorro rozwiesił na dachu jednej z kamienic w Tarnowie baner z napisem: #ByleNieTrzaskowski.
Taki sam wyczyn zaliczył SpiderMan z Gliwic i obaj do dziś nie zostali ujęci przez Policję. Znacznie mniej szczęścia miał Batman z Gdańska, który został spisany przez funkcjonariuszy Policji w związku z wywieszeniem takiego samego baneru na hotelowym budynku.
Policja oczywiście stała się wrogiem publicznym numer jeden i poleciały ostre komentarze pod dresem Bogu ducha winnych funkcjonariuszy, którzy w przypadku zgłoszenia po prostu muszę podjąć interwencję. Naturalnie trochę śmiesznym się wydaje, że oddelegowano do tego zdania bodaj aż ośmiu policjantów, ale to już zapewne są ambicje jakiegoś komendanta, niekoniecznie samych funkcjonariuszy.
Jakie przestępstwa mogły być popełnione we wszystkich przypadkach z udziałem komiksowych bohaterów? O przestępstwie w ogóle nie może być mowy – w grę wchodzi jedynie art. 63a KW, który mówi, że:
„Kto umieszcza w miejscu publicznym do tego nieprzeznaczonym ogłoszenie, plakat, afisz, apel, ulotkę, napis lub rysunek albo wystawia je na widok publiczny w innym miejscu bez zgody zarządzającego tym miejscem, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny”.
Gdyby pan Batman dopuścił się tego wykroczenia byłby narażony na nieprzyjemności opisane w powyższym artykule, ale w tym konkretnym przypadku nie ma najmniejszych podstaw do ukarania, ponieważ stanowisko właściciela hotelu jest następujące:
„Jestem oburzony najazdem bezprawnym policji na prywatny mój dom, w którym prowadzę butikowy hotel. Zostali napadnięci bezprawnie moi goście i został naruszony mir domowy mojego hotelu. Ten precedens, że się wchodzi bez nakazu do prywatnego domu, do prywatnej kamienicy, wkrótce stanie się regułą, jeśli ten system zostanie domknięty”.
Jednoznaczne stanowisko właściciela hotelu daje pełne alibi Batmanowi, ale w tej sprawie chodzi o coś więcej i przede wszystkim jest to odbiór społeczny. O ile pretensje do interweniujących policjantów są mało uzasadnione i krzywdzące, bo to nie zwykli funkcjonariusze podjęli tak histeryczne decyzje, to już kpina z działań władzy jest w pełni uzasadniona.
Niestety lub na szczęście, zależy kto rozpatruje bilans zysków i strat, wszystkie kolejne ekipy popełniają te same tragikomiczne błędy, chociaż wiadomym jest, że zawsze ludzie stają w obronie obywatela, a nie władzy bezsensownie ścigającej Bogu ducha winnych ludzi.
Czy to będzie miało znacznie dla rozstrzygnięcia wyborów? Jako oddzielny epizod z pewnością nie, ale jako obraz większej całości na pewno przełoży się na procenty. |
| |
|  |
|
| Piotr Wielgucki, blogger Matka Kurka |
| Polska Chata, Piątek 30-05-2025 |
|
47393. | PLEMIONA DWA
Strach się przyznać na kogo zagłosuję. To wszystko zabrnęło tak daleko, że otwarte stanie po środku staje się równie niebezpieczne co łomotanie oponentów memami i komentarzami po sieci na pierwszej linii politycznej wojny. Dzieje się tyle rzeczy na raz, że trudno uchwycić kierunek wiatru zmian. Postanowiłem przyjąć na tę okoliczność tradycyjnie pozycję obserwatora.
Pozycję wygodną i bezpieczną o ile, niezależnie kto mnie spyta na kogo oddam głos w niedzielę, odpowiem z namaszczeniem, dodając dramatyczną pauzę po środku i tonem pełnym patosu: „Zagłosuję z ciężkim sercem, ale dla dobra Polski!” Prawda, że ładnie? Ktokolwiek z wyznawców dwóch plemion nie spyta, będzie miał wewnętrzne poczucie, że jestem po jego stronie, bo skoro deklaruję głosowanie w interesie Polski to najoczywistsza oczywistość i absolutna prawda, że nie mógłbym postawić krzyżyka na tego drugiego!
Nie jestem w stanie już trawić więcej napastliwych memów, komentarzy, obłąkanych oczu i kasandrycznych przepowiedni, w jakich to czeluściach nieszczęścia nie pogrąży się nasza ojczyzna gdy Prezydenturę obejmie ten drugi. Tę paranoiczną grę uprawia zdawałoby się masa inteligentnych ludzi, którzy jednak zatracili się w tej wojence poza granice przyzwoitości i godności ludzkiej. Używane są tu wszystkie najtańsze i najpodlejsze sztuczki psychologiczne z szantażem moralnym na czele. W mojej subiektywnej ocenie ten zbiorowy odmęt mentalnego zatracenia wpłynie na niezdecydowanych w ten sposób, że zagłosują dokładnie na odwrót do przekazu, który w swej bezczelności stawia ich w obliczu wyboru ostatecznego, niczym Froda stojącego z pierścieniem na szczycie Górze Przeznaczenia.
Ujrzawszy absurdalność i przesadę tego zadęcia zaśmieją się pod nosem i dadzą się ponieść zupełnie innej, bardzo polskiej z ducha emocji: przekorze. Jeśli zaś zaznają wątpliwej przyjemności zasmakowania obu narracji to najpewniej powiedzą, że znowu zacytuję popkulturę: „300 mil do nieba”, a konkretnie: „Proszę bardzo, sądźcie nas wszystkich, ale bez nas”. Nie ukrywam, do ostatniej chwili będzie mnie korcić żeby do tej, niemałej grupy dołączyć w niemym znaku protestu przeciwko nie mającym żadnych hamulców zidioceniu ogólnym.
Im dalej w las tym bardziej przypominam Marcelego Szpaka, który dziwował się światu, albo Czesława Niemena co o tym śpiewał. Dziwny jest ten świat gdzie jeden kandydat strzela sweet focie i finansuje z budżetu miasta przestępcę seksualnego, nie wie kto zarządza jego oficjalnym kontem na FB, a drugi czyni szemrane interesy na nieruchomościach. Dziwuje ten świat gdzie jeden obściskuje się na bankietach z przedstawicielami międzynarodówki finansującej destabilizację społeczeństw demokracji w krajach zachodnich, trwoni pieniądze warszawiaków na kuriozalnie przepłacone toalety, skwerki czy pseudoartystyczne instalacje. Drugi z kolei pretendent obija dla odmiany kułakami po buzi na kibicowskich ustawkach, nosi dziarę zagranicznego klubu, coś tam wciąga nosem na wizji i ma znajomości w kręgach, o których najczęściej kręcą filmy sensacyjne.
Dziwny ten świat, gdzie kandydat nr 3 w wyborach zawłaszcza show, a potem raczy się jak gdyby nic browarkiem z przedstawicielami liberalno-lewicowymi, choć sam się mieni twardą prawicą. Internet wciąż płonie, platforma X kipi od świętego oburzenia, nie jesteśmy w stanie już złapać co „żre” nie tyle tego dnia, a o tej godzinie. Czy zdążę się oburzyć na czas zanim wystrzeli nowy trend?
A obok odczuwam niedosyt, a wręcz brak poważnych tematów na debatach. O samorządach było mało, zdawkowo, a jeśli już to z perspektywy Warszawy. Ten stołeczny funkcjonuje w zupełnie innej rzeczywistości niż te małe, biedne 70-100 tysięczne powiaty dźwigające szpitale, setki kilometrów dróg i szkoły średnie, do których szafki muszą kupować sami uczniowie.
Debaty o gruntownej reformie Państwa Polskiego w zasadzie nie było. Szarpano wyrywkowo i powierzchownie tematy, które są tymi dyżurnymi: kolejki do specjalistów, zadłużenie szpitali, wiek emerytalny, uzbrojenie wojska, mieszkania dla młodych. W żadnym z przypadków nie analizowano tematu głębiej, nie proponowano zejścia do rdzenia problemu, do słabości strukturalnej naszego Państwa. Dzieje się tak od góry do dołu. Stanowiska w samorządach obejmują ludzie słabo zorientowani, o marnych horyzontach, nie umiejący zarządzać kadrami, którzy mają na końcu swojej kariery na linii wzroku wygodną emeryturę, a nie dobro wspólne i to co zostawią następcom.
Dziś znowu na moim, lokalnym podwórku (gmina Ostróda) zmagamy się z samorządem, który zaczyna wyczyniać cyrki z Miejscowym Planem Zagospodarowania Przestrzennego. Projekt planu zamiast obiecywanego mieszkańcom zabezpieczenia przed dalszą ekspansją uciążliwego zakładu na terenach zurbanizowanych, czyni z logiki panią lekkich obyczajów i ma pozwolić na zabudowę do 30 metrów wysokości, choć dziś hala produkcyjna ma 8. Co może sobie pomyśleć zwykły mieszkaniec o Wójcie, sprawującego trzecią i ostatnią kadencję, którego urzędnicy przesyłają mieszkańcom taki „kwiatek”? Cała Polska nieustająco jest targana podobnymi konfliktami ujawniającymi jak bardzo jesteśmy na szczeblu lokalnym niepoukładani, to co dopiero mówić o poziomie centralnym?
A co do tych dużych wyborów, to skład drugiej tury dowodzi jasno jak fatalne są mechanizmy doboru kandydatów na najważniejsze funkcje w Państwie. Trudno oprzeć się wrażeniu, że w ich typowaniu czynnik merytoryczny jest tym ostatnim. |
|
| Tomasz Kiejstut Dąbrowski |
| Iława-Ostróda, Piątek 30-05-2025 |
|
47383. | Nigdzie nie jest napisane: „Wybierz mniejsze zło, gdy nie ma dobra”.
Wybór „mniejszego zła” to wyrażenie często spotykane w dyskusjach moralnych, politycznych i osobistych. Choć brzmi praktycznie i realistycznie, rodzi poważne wątpliwości etyczne. Czy rzeczywiście, kiedy dobro wydaje się nieosiągalne, pozostaje nam tylko gradacja zła? A może już sama zgoda na zło – nawet „mniejsze” – oznacza przekroczenie granicy, której moralna dusza nie powinna przekraczać?
Już Sokrates, w dialogach Platona, podkreślał, że nigdy nie należy czynić zła, nawet w odpowiedzi na zło. W Gorgiaszu mówi: „Lepiej jest cierpieć niesprawiedliwość niż ją popełnić”. Ta zasada stoi w jaskrawej sprzeczności z kalkulacją zła mniejszego. Dla Sokratesa moralna integralność była wyższa niż skuteczność czy wygoda.
Podobnie myślał św. Tomasz z Akwinu, który twierdził, że „zło nigdy nie może być środkiem do dobra”. Akwinata dopuszcza podwójny skutek, ale tylko wtedy, gdy zło nie jest celem ani bezpośrednim środkiem działania. Inaczej – grzech pozostaje grzechem, bez względu na intencje.
Z kolei św. Augustyn uczył, że „Dwie są miłości: miłość siebie aż do pogardy Boga i miłość Boga aż do pogardy siebie”. Wybierając „mniejsze zło”, kierujemy się często miłością własną – pragniemy uniknąć cierpienia, chaosu, konfliktu. Ale miłość do Boga domaga się czystości intencji i czynu.
W praktyce etycznej Kościoła katolickiego obowiązuje zasada, że nie wolno czynić zła, aby wynikło z niego dobro. Moralność czynu nie zależy od skutku, lecz od zgodności z prawym sumieniem i prawem bożym.
Co zatem, gdy nie ma „dobra” do wyboru? Czy jesteśmy skazani na zło?
Nie. W obliczu wyboru między złem a złem, moralnie dopuszczalne jest odrzucenie wyboru, nawet jeśli koszt tego jest wielki. Wierność sumieniu bywa heroiczna, ale właśnie przez to święta. W wielu przypadkach historia zna ludzi, którzy nie zgodzili się na „mniejsze zło” – i właśnie przez to stali się świadkami prawdy.
Jak pisał Dante Alighieri w Boskiej Komedii: „Najciemniejsze miejsca w piekle są zarezerwowane dla tych, którzy w czasach moralnego kryzysu zachowali neutralność”. Ale neutralność wobec zła to nie to samo, co odmowa udziału w nim. Odmowa zrobienia zła, nawet „mniejszego”, jest aktem odwagi i nadziei.
Nie istnieje etyczne prawo, które pozwala wybierać zło, nawet najmniejsze, jeśli dobro wydaje się nieosiągalne. Cnota roztropności nie polega na kalkulowaniu zła, lecz na wytrwałym poszukiwaniu dobra – czasem poprzez cierpienie, milczenie, a nawet męczeństwo. Jak pisał św. Ignacy Loyola: „W czasie ciemności nie podejmuj decyzji”. Może więc, gdy dobro znika z pola widzenia, jedyną moralną decyzją jest trwać – i nie wybierać zła w żadnej jego postaci. |
|
| Natasza-peegerówka |
| Susz, Piątek 30-05-2025 |
|
47377. | Zwykły zjadacz chleba po wyczerpującym dniu pracy zasiada z pilotem w dłoni, jakby to on był berłem władz, a program telewizyjny – dekretami. W tej bezpiecznej pułapce lenistwa płynie podświadomy nurt sugestii: “Wiem, że nic nie wiem” – miał powiedzieć Sokrates, lecz nikt już nie pyta, czy naprawdę chciał tego słuchać.
Media, niczym nowe “opium dla ludu”, wymyślone przez Karola Marksa, karmią nas cukierkowymi serialami i celebryckimi manifestami. Ich subtelny przekaz niknie w fajerwerkach kolorów i dźwięku, a my głosujemy dokładnie tak, jak nam rekomenduje ulubiony prezenter.
“Religia jest opium dla ludu” – pisał Marks, nie wiedząc, że kiedyś telewizja zastąpi kościół. Guy Debord przestrzegał: “W społeczeństwie spektaklu wszystko, co było bezpośrednie, stało się odległym”.
Telewizor staje się lustrem rzeczywistości, w którym pragnienia są wyświetlane, a prawdziwe życie – zanika. A przecież Immanuel Kant nawoływał: “Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem!”.
Urok złudzenia telewizji Czy potrafimy oderwać wzrok od ekranu, by zastanowić się, jak dalece jesteśmy marionetkami medialnych show? Filozofia, choć często zbyt poważna, wciąż podsuwa nam klucz: „Sapere aude!” – odważ się myśleć samodzielnie. |
|
| Natasza-peegerówka |
| Susz, Czwartek 29-05-2025 |
|
47374. | Wyciek ujawnił nową-starą strategię rządu KO.
Donald Tusk celowo ukrył ten dokument przed wyborami. Rząd znowu chce wrócić do podziału Polski na strefę "A" i "B".
Chodzi o strategię rozwoju tylko dużych miast w kierunku metropolii i porzucenie prowincji.
Dokument został już po cichu przyjęty na posiedzeniu rządu w KPRM, lecz z ujawnieniem rządzący czekają do zakończenia wyborów prezydenckich.
"Strategia Nowej Równowagi" - projekt średniookresowej strategii rozwoju kraju do 2035 roku:
- powrót do koncepcji polaryzacyjno-dyfuzyjnej
- pełna implementacja (wdrożenie) Zielonego Ładu
- przygotowanie pod migrację uchodźców muzułmańskich
- koniec górnictwa i węgla kamiennego w Polsce
|
| |
|  |
|
| anty-bolszewik |
| Iława, Czwartek 29-05-2025 |
|
47371. | Prokuratura oskarżyła 17 osób, polityków PO, ws. tzw. afery śmieciowej w Warszawie – o fałszowanie faktur, pranie pieniędzy i korupcję w celu przekazania wybranym spółkom ponad 0,5 mld zł poprzez zamówienia publiczne. Przyznało się do winy 13 osób. Oskarżeni to m.in. Rafał Baniak (b. wiceminister skarbu w rządzie PO-PSL, oskarżony o kierowanie grupą przestępczą) i Włodzimierz Karpiński (b. minister skarbu, sekretarz Warszawy, szef Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania). Karpiński, Baniak i Karolina T. mieli przyjąć ponad 5 mln zł łapówek. W zamian za to nieuprawnione spółki dostawały kontrakty od MPO i płacono im za wynajem maszyn, których nie miały.
Szef amerykańskiej Komisji Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów Brian Mast i siedmiu innych Republikanów wysłali pismo do szefowej KE z żądaniem wyjaśnienia zagranicznej ingerencji w polskie wybory poprzez reklamy fundacji Akcja Demokracja kupione za ok. 420 tys. zł, które promowały Trzaskowskiego i atakowały Nawrockiego oraz Mentzena. Kampanię prowadziła węgierska spółka Estratos Digital, powiązana w USA z lewicowo-progresywnymi środowiskami; Republikanie wskazują, że za kampanią mogli stać amerykańscy Demokraci (komuniści).
Niemiecka armia straciła dane kontaktowe (w tym adresy) prawie 1 mln potencjalnych rezerwistów z powodu przepisów RODO. Gdy w 2011 roku lewicowe kierownictwo państwa zawiesiło pobór, armia przestała śledzić byłych poborowych i nie wie, czy są zdolni i chętni do służby. Wojsko nie może się skontaktować np. z 90 tys. weteranów z misji w Afganistanie. |
|
| Kolega Skaner |
| KURIER IŁAWSKI, Środa 28-05-2025 |
|
47369. | „Z kanaliami nie wchodzi się w spory” – moja filozofia na czasy polskiego chaosu.
Platon twierdził, że jeśli nie interesujesz się polityką, będą tobą rządzić gorsi.
Diogenes by ci wystawił środkowy palec. Kant apelowałby o moralność, ale przegrałby z memem.
Nietzsche tylko by się uśmiechnął: „Kiedy patrzysz w TVP Info, ono patrzy w ciebie.”
W czasach, gdy każdy komentarz może zostać screenshottowany, a każda rozmowa zamienia się w krzyk – może warto po prostu… nie wchodzić w spory z kanaliami. Nie z tchórzostwa. Z rozsądku.
Tak więc, warto wrócić do naszej maksymy: „Z kanaliami nie wchodzi się w spory.” To nie tylko cynizm. To strategia przetrwania. To filozofia w czasach, gdy każdy komentarz może być screenshottowany, a każda opinia przekręcona w programie publicystycznym z jaskrawym tłem.
Może więc warto na chwilę przestać przekonywać tych, którzy nie chcą być przekonani. Wziąć oddech. Przeczytać coś mądrego. I zapamiętać słowa Sokratesa: „Wiem, że nic nie wiem.”
Ale dodajmy: „i wiem, z kim nie warto dyskutować.” |
|
| Natasza-peegerówka |
| Susz, Środa 28-05-2025 |
|
47366. | Czyli na podsumowanie. Rafał Trzaskowski:
- nie weźmie udziału w debacie radia RMF FM
- nie weźmie udziału w debacie Telewizji Republika
- nie zrobi testów na obecność narkotyków
- nie wpuści mieszkańców na Radę Miasta Warszawy.
Wspaniały demokrata... Taki łączący... Razem... Wszyscy... |
|
| Agent J-23 |
| Iława, Wtorek 27-05-2025 |
|